Nasza sesja, energia pracy, rytm, okoliczności przyrody, sam dom, w którym się spotkaliśmy i pracowaliśmyi ten lecący Richter w tle…to wszystko wydaje mi się efektem wieloletniej pracy,twórczej myśli, potrzeby tworzenia wrażliwej na dobór tworzywa, przestrzeni,ale też i ludzi którzy współtworzą całość.
WYWIAD
Małgorzata Mikołajczak & TAMO
Modelka, aktorka…a może jeszcze ktoś…jak określasz siebie na co dzień?
Zdecydowanie bardziej wolę i lubię być postrzegana jako aktorka, jeśli
rozmawiamy o zawodzie. Dlaczego? Bo w tym kierunku kształciłam się, ten
zawód o wiele bardziej mnie interesuje, w nim widzę większy wachlarz
możliwości kreacji i rozwoju. W modelingu zaczęłam pracować dopiero po
studiach na Akademii i jestem bardzo wdzięczna, że mam takie warunki
fizyczne żeby w ten sposób sobie dorabiać, zwłaszcza w momentach
przestoju w aktorstwie, są to dziedziny w jakimś stopniu zbliżone, pewne
elementy się nakładają, czasem też jedna rzecz napędza drugą, ale nie
zdarzyło mi się jeszcze zrezygnować z dnia zdjęciowego, spektaklu na
rzecz zlecenia modelingowego. Jak jeszcze określam siebie na co dzień
nie w kontekście zawodu? To chyba zależy od okoliczności jestem siostrą,
córką, partnerką, przyjaciółką, dobrze zorganizowaną ogarniaczką, mam
nadzieję kimś na kim można polegać i po prostu chciałabym być
postrzegana jako dobry, ciepły człowiek.
Twój zawód to bycie w nieustannym ruchu, jak wpływa on i łączy się z Twoją codziennością?
Na mój lepszy dzień..? Chyba właśnie jak jest zaplanowany, wypełniony i
jak mam dużo rzeczy do zrobienia, wtedy jestem jeszcze bardziej
produktywna i zasypiam z poczuciem wykorzystanego czasu. Na pewno też
przestrzeń, w której spędzam dzień ma duże znaczenie i właśnie to co
robię, czym danego dnia się zajmuję. Im trudniejsza i bardziej
wymagająca czynność, emocjonalna scena do zagrania, nagranie selftapów,
które mogą zadecydować o mojej przyszłości i najbliższym pół roku to
staje na głowie i jestem wtedy bardzo kreatywna i dobrze zorganizowana,
żeby wykorzystać cały swój potencjał i zrobić to najlepiej jak umiem.
Czy Twój dom jest formą wyrazu Twojej osobowości? Które miejsce i momenty lubisz w nim najbardziej i dlaczego?
Mój dom czy jest moim azylem? Które momenty lubię najbardziej? Czym
lubię się otaczać? W tym roku przeprowadzałam się cztery razy... Nie mam
swojego mieszkania w Warszawie, a myśląc o domu nieustannie myślę
jeszcze o moim rodzinnym domu, w którym się wychowywałam. Ostatnio,
głównie przez te przeprowadzkowe historie sporo myślałam na ten temat.
Jestem obecnie zawieszona gdzieś pomiędzy moją rodzinną przestrzenią, do
której uwielbiam wracać wychowywałam się na skraju lasu w otoczeniu
pięknych jezior i rzek, a Warszawą miastem, które stwarza najlepsze
okoliczności żeby w moich zawodach pracować. Jednak rynek kredytowy czy
wynajmu obecnie jest zatrważający, zwłaszcza kiedy w pojedynkę próbuję
się stawić temu czoła. Uważam, że dom absolutnie powinien być azylem pod
każdym względem i że trzeba na ile można zainwestować w przestrzeń żeby
czuć się jak u siebie.
Ja pierwsze swoje zarobione pieniądze wydałam
na koce, poduszki, fotel kupiony na pchlim targu na Kole, żeby właśnie
poczuć, że mam swoje miejsce. Teraz jak się przeprowadzam to mam meble,
kwiaty, filiżanki, dywan, rzeczy z którymi wiążą się jakieś historie i
które raczej nie są nowe, ale z drugiej ręki, dorwane właśnie na pchlich
targach czy w komisach w małych miejscowościach.
Wspomniałaś, że lubisz współpracę z mniejszymi, rzemieślniczymi markami, dlaczego?
Tak, bardzo lubię pracować z klientami, twórcami marek niszowych i
poznawać ich osobiście. Uwielbiam słuchać ich historii, jak potoczyły
się ich losy, że są tu gdzie są i zajmują się swoją firmą, którą
stworzyli często sami od początku. Podziwiam ich wytrwałość, pasje,
ukochanie szczegółu i przede wszystkim jakość materiału, z którego
wykonują rzeczy. W większości przypadków pracowałam z właścicielami
polskich marek modowych i często mieliśmy zdjęcia wyjazdowe tylko z
klientem i fotografem, które zamieniały się w spotkanie i bliższe
poznanie. Mam mnóstwo cudownych wspomnień i anegdot związanych z taką
współpracą.
Jak wyglądała i zaczęła się współpraca z TAMO, jakie wzbudziła w Tobie emocje?
Wasza dyrektor artystyczna Anka Sanetra napisała do mnie na Instagramie z
zapytaniem czy nie wejdę we współpracę. Jak tylko zobaczyłam meble to
nie zastanawiałam się długo. Prostota, ale też i detal tak dopracowany i
drewno i kolory, no wszystko tak bardzo się zgadza, totalnie w moim
guście, od razu chciałam być częścią tego projektu. Urządziłabym sobie
całe mieszkanie w Tamo! Na początku naszej współpracy sama
zaproponowałam barter, łóżko HUG skradło moje serce, ale potem moja
kolejna przeprowadzka i realia zmusiły mnie do rezygnacji z tego
pomysłu.
Czy wybrałabyś markę TAMO jako część aranżacji swojego wymarzonego domu? Które z produktów byłyby jej częścią i dlaczego?
Trudny wybór... ale myślę, że oprócz łóżka to drugim moim wyborem byłaby
sofa modułowa TORI. Bardzo podoba mi się to założenie modułowe,
nieustannej zmiany, chyba najbardziej się utożsamiam z tym meblem
hahaha…
Co cenisz sobie w Naszej marce najbardziej?
Co cenię w TAMO… Spójność, prostotę, materiał, detal. Nasza sesja,
energia pracy, rytm, okoliczności przyrody, sam dom, w którym się
spotkaliśmy i pracowaliśmy i ten lecący Richter w tle…to wszystko wydaje
mi się efektem wieloletniej pracy, twórczej myśli, potrzeby tworzenia
wrażliwej na dobór tworzywa, przestrzeni, ale też i ludzi, którzy
współtworzą cał