Ta strona ma ograniczone wsparcie dla Twojej przeglądarki. Zalecamy przejście do krawędzi, chromu, safari lub przeglądarki.

DESIGN STORIES

Krystian Kowalski

Każdy przedmiot to wielość elementów, za którymi stoi bardzo wielu ludzi.Dlatego tak bardzo cenię sobie relację z osobami, z którymi pracuję.

design stories

Krystian Kowalski

Urodził się w Warszawie (1982) w rodzinie artystów.
Ukończył projektowanie produktu w Royal College of Art
w Londynie (MA 2010) oraz Wydział Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w
Warszawie (MA 2007). Założyciel studia KKID specjalizującego się w
meblarstwie. Współpracuje z wiodącymi producentami mebli w kraju i
zagranicą, m.in. Comforty, Castlery, IKEA, Mdd, Noti, Tamo, Tylko. Jego
projekty zostały nagrodzone m.in. w: FX International Design Award,
German Design Award, Good Design, IF Design Award, Good Design Award,
Must Have. Krystian otrzymał tytuł Projektanta Roku przyznany przez
Instytut Wzornictwa Przemysłowego.

WYWIAD

Krystian Kowalski & TAMO


Czy możesz powiedzieć nam kilka słów o swoim zapleczu projektowym?

Zawsze podkreślam, że bardzo dużo pracuję manualnie, ręcznie starając
się uzyskać formę, którą zaprojektowałem w komputerze. Mam własną
modelarnię, w której tworzę prototypy w styropianie, materiale
zastępczym czy też w materiale docelowym np. drewnie. Dla mnie to
podstawa, która wzbogaca projekt. Nie wymyśliłem tutaj niczego nowego,
bo w procesie projektowym, zawsze było tak, że coś, co powstawało w
fazie konceptualnej na kartce papieru, potem testowane było w modelu
fizycznym. Rzecz w tym, że w pracy projektanta to dziś rzadkość. Cały
proces najczęściej przeniesiony zostaje na producentów, którzy dysponują
odpowiednim miejscem oraz wszystkimi niezbędnymi maszynami i
narzędziami. Jest w tym na pewno duża oszczędność, ale dla mnie jako
projektanta niestety też strata,
bo pewnych rzeczy nie da się
przewidzieć i dostrzec pomijając ten etap. Poza przestrzenią
warsztatową, tzw. przestrzenią brudną mam też osobną przestrzeń czystą, w
której pracuję w konkretnym programie do projektowania. Choć tak
naprawdę praca na komputerze może odbywać się wszędzie, nawet w
przyczepie kempingowej, jak to miało miejsce w moim przypadku kilka dni
temu.

Czy to właśnie ten etap pracy nad projektem czyli tworzenie prototypu, jest dla Ciebie najważniejszy i ma największy wpływ na efekt końcowy?

Myślę, że ogromne znaczenie ma faza koncepcyjna, bo wymaga dużo
skupienia, kreatywności i innowacyjności, choć z góry wiadomo, że
pewnych rzeczy nie da się już przeskoczyć. To takie trochę mierzenie się
z sufitem własnej głowy. Wymagające, ale daje też mnóstwo satysfakcji.
Etap warsztatowy wiąże się z wysiłkiem fizycznym i wymaga dużo więcej
czasu niż zaprojektowanie czegoś w programie 3D. Potrzeba zaplecza, ale
też dużo chęci, żeby ten proces przynosił korzyść. Po całym dniu
spędzonym przy maszynach naprawdę czuję zmęczenie, ale czuję też, że coś
się tego dnia wydarzyło i sprawia mi to prawdziwą przyjemność.

Jaka jest dla Ciebie główna wspólna wartość współpracy z Tamo?

Na pewno cieszy mnie możliwość pracy z litym drewnem i innymi
szlachetnymi surowcami. To marka z bardzo spójną wizją, ma w sobie
szczerość, zgodność z własnym DNA. Dotyczy to zarówno wyboru surowców,
jak i części rzemieślniczej – skali produkcji, która opiera się na
lokalności. To dla mnie bardzo romantyczna wizja. Znając walory Tamo
mogłem śmiało zaproponować współpracę z Kejim.
To zawsze wzmacnia
markę i wpływa na inne produkty. W moim przypadku to też zwiększa
ambicje, bo mierzę własne myślenie o danej marce z tym, co myśli o niej
ktoś, kogo prace sobie cenię. To zderzenie jest zawsze stymulujące i
pozwala na szersze spojrzenie.
W tym sensie to korzyść dla wszystkich.

Could you indicate the most important value that makes the product unique?

Detale i niuanse – to jest tam! Tak jak w przypadku Arche. Kiedy myślę o
projektach, które mi się podobają to zwykle chodzi o zaawansowanie
koncepcji – talent projektanta w zestawieniu z odwagą producenta. Widać
kiedy projekt stanowił wyzwanie dla technologii, maszyn i wymagał dużego
zaangażowania podczas całego procesu produkcyjnego. Często właśnie w
tym bezbłędnie wykonanym detalu wszystko jest zakodowane. Lubię proces
rozkodowywania, rozpoznawania koncepcji, która jest z pogranicza sztuki i
projektowania lub mierzy się jakimiś archetypami, wyciąga jego esencję.
Zawsze tego poszukuję, zarówno jako projektant i odbiorca.

Czy możesz opowiedzieć o grupie docelowej Twoich projektów?

Nie odpowiem na to pytanie, bo nie lubię kategoryzowania ludzi. To
niepotrzebny naddatek świata korporacji, agencji strategicznych i
reklamowych. A ja w ten świat nie wierzę.

Jak określiłbyś główną ideę, która towarzyszy Ci podczas projektowania?

Przede wszystkim chcę robić rzeczy, które mają wartość, a relacje, które
towarzyszą powstawaniu produktu mają ogromne znaczenie w tym procesie.
Każdy przedmiot to wielość elementów, za którymi stoi bardzo wielu
ludzi. Dlatego tak bardzo cenię sobie relację z osobami, z którymi
pracuję – czy to w siedzibie Tamo czy w fabryce na produkcji. Bez nich,
bez ich zaangażowania i wiary w sens konkretnego produktu, trudno byłoby
uzyskać dobrą jakość. Finalnie dla wszystkich to odbiorca jest
najważniejszy. Zależy mi, żeby życie codzienne w przestrzeni materialnej
miało trochę lepszą jakość, żeby człowiek miał przyjemność z
korzystania z przedmiotów codziennego użytku. Bardzo cenię sobie w
projektowaniu to, że w przeciwieństwie do sztuki, produkt może docierać
szerzej, może być dostępny. Ale to wymaga szerszego spojrzenia, a nie
polegania tylko na własnym ego i własnym rozumieniu projektu.come
customers to your store.

Wspomniałeś o kreatywności. Jak ją w sobie wyzwalasz, co na Ciebie wpływa?

Na pewno bezpośrednią inspirację stanowi świat zewnętrzny, bo choć
czasem chciałoby się funkcjonować w oderwaniu od tego co jest za
drzwiami, to jednak to „zewnątrz” jest źródłem motywacji i bodźców.
Również tych egotycznych. To co mnie karmi, znajduję w sztuce.
Interesuje mnie łączenie swobodnych działań w ramach tworzenia czystej
sztuki z tym, czym jest projektowanie, które musi spełniać konkretne
wymagania, od których nie da się uciec. Szukanie granic czy wspólnych
przecinających się miejsc sztuki i projektowania. Bardzo przemawiają do
mnie rzeczy, które zrobił Constantin Brancusi, jak również inne nurty,
gdzie bryły i płaszczyzny trzeba czytać
w określone sposób.

Czy stolik Shapes, który zaprojektowałeś dla Tamo był próbą łączenia tych światów?

Tak. Przy tym projekcie miałem pełną swobodę, nie było żadnych założeń
klienta, ukrytych oczekiwań w tle czy nawet briefu. Usłyszałem jedynie,
że ma powstać stolik z litego drewna. Brak ograniczeń uświadomił mi, że
mam do czynienia z innym rodzajem myślenia i wrażliwością projektanta
dla projektanta. Mogłem oderwać się od rygoru produkcyjnego i skupić się
na tym, co czuję.
To wyzwoliło ambicjonalne bodźce, które niezwykle
stymulują w pracy. Jako projektant w takiej sytuacji chcę dać z siebie
jeszcze więcej. W Shapes każdy model zbudowany jest z czterech
podstawowych brył, które można składać ze sobą w bardzo różny sposób,
uzyskując dzięki temu zupełnie inny projekt. Zacząłem więc syntetyzować
niektóre bryły, wprowadzać je w różne relacje w stosunku do siebie tak,
żeby powstały nowe układy. To swobodne działanie z bryłami spowodowało,
że poza jednym optymalnym, który wybrałem, zaczęła powstawać cała
kolekcja, czego na etapie projektowania w ogóle nie brałem pod uwagę. W
ten sposób wariacje na temat tych obiektów zaczęły żyć własnym życiem,
pozwalając też na pewien rodzaj customizacji. To miało dla mnie dużą
wartość. .


Stworzenie krzesła Arche było dla Ciebie równie satysfakcjonujące?

Ogromnie. Arche powstało z archetypu prostoty i bezkompromisowości. To
są składowe tego projektu. Zależało mi na zachowaniu bezkompromisowości
bryły, zatrzymaniu archetypu w jego pierwotnym stadium. Jednocześnie
chciałem, żeby krzesło sprawiało wizualną przyjemność, zachęcało do
korzystania z niego. Arche to maksymalna prostota krzesła przy
jednoczesnym wyciągnięciu detali, które powodują, że to nie jest kolejne
proste krzesło. Mówimy o niuansach,które mają wpływ na całość i to one
robią ten projekt. Bez nich powstałby bardzo surowy i nieociosany
produkt. Ten finalny jest czymś na pograniczu archetypu, ale ma w sobie
pewną elegancję i łagodność..


A jak było z wieszakiem Blop?

Blop to w pewnym sensie efekt uboczny, odprysk dobrej komunikacji z
Tamo. We współpracy ważne jest dla mnie, żeby z każdym projektem coraz
lepiej się poznawać, również na stopie towarzyskiej. Musi towarzyszyć
temu przyjemność obcowania ze sobą, rozmawiania o pracy i nie tylko.
Mieliśmy więc kiedyś taką rozmowę, w której padło zdanie: „mam dobrego
tokarza” i zanim się obejrzałem moje myśli
i koncepcje, które miałem w
głowie i co do których nie miałem żadnego planu – nie wiedziałem nawet
czym konkretnie są, doprowadziły mnie do tego oto wieszaka. W tej
współpracy nie ma już obwąchiwania, czajenia się, sprawdzania. To jest
po prostu czyste flow. Kiedy ten punkt krytyczny zostanie przekroczony, a
nieznajomość ustępuje otwartości, zaczynają powstawać jeszcze lepsze
rzeczy. 


ZAPROJEKTOWANE PRZEZ

Krystian Kowalski